Przepowiednia

Od czasu naszej ostatniej wycieczki w góry, między Jarelem i mną zrobiło się nieco niezręcznie. Pozostali przyjaciele księcia próbowali się z niego nabijać, jednak nie przyłapałam ich na tym nigdy osobiście, bo kiedy tylko pojawiałam się na horyzoncie, od razu zmienili temat.

Emma próbowała wyciągnąć ze mnie jakieś szczegóły, co jakiś czas.

– Ale nic się nie stało, co mam ci powiedzieć – odepchnęłam do siebie kolejną księgę.

– No cokolwiek mi powiedz!

– Skup się na piekielnych odmętach – ucięłam.

Nie sądziłam, że ten moment kiedyś nadejdzie, ale powoli zaczynałam mieć dość biblioteki i zakurzonych ksiąg.

Kilka dni później, akurat tego samego dnia, kiedy Emma postanowiła podzielić się ze mną informacją o swoich zaręczynach z elfim księciem, w Twierdzy pojawił się Draco Malfoy.

– Co on tu robi? – syknęłam Emmie do ucha. Serce stanęło mi w gardle po raz drugi tego popołudnia. Draco uśmiechał się przyjaźnie i nie mogłam się zdecydować, czy cała ta historia, która dzieje się w Twierdzy stawała się przez to tylko mniej realna, czy właśnie jego obecność nadawała jej realizmu.

– Wiesz, że wszyscy odchodzą od zmysłów, co się z tobą stało? – powiedział chłopak, kiedy znaleźliśmy się na kamienistej ścieżce prowadzącej do mieszkalnej części Twierdzy.

– Tutaj nie działa nasza poczta.

– Corveusz powiedział, że chciałaś jechać konno – z trudnem powstrzymywał śmiech.

– To była sytuacja wyższej konieczności! – szturchnęłam go.

– Hermiona Granger na koniu, to na pewno wyższa konieczność – zakpił. – A jak tutaj w końcu trafiłaś?

– Pomogłam sobie trochę.

– Belladonną sobie pomogła. Cześć Draco – Jarel pojawił się przed nami. Uścisnął blondynowi rękę.Elf miał na sobie pełną zbroję łucznika.

– Cześć. Jak to belladonną?

Teraz obaj wpatrywali się we mnie, jakby na czole nagle wyrosły mi czułki.

– Potem ci wyjaśnię – szarpnęłam go za ramię, posyłając Jarelowi ostrzegawcze spojrzenie. Wyszczerzył się w odpowiedzi i zasalutował, oddalając się na służbę.

Mimo długiej podróży Malfoy wcale nie był taki zmęczony, na jakiego wyglądał. Po chwili wyszło na to, że to on oprowadzał mnie po twierdzy, opowiadając kolejne historie, jakie się tu wydarzały podczas jego pobytu. Nie mogłam się na nich skupić, bo moje myśli krążyły wokół Emmy i jej potencjalnego zamążpójścia.

– Hej, gdzie jesteś? – Draco nachylił się nade mną. Jego oczy otaczała sieć pierwszych zmarszczek, a długie, jasne włosy opadały na twarz.

– Zamykam bramy piekieł.

– Coś wymyślimy – poklepał mnie po ramieniu.

Te słowa dźwięczały mi w uszach później tego samego dnia, kiedy opowiadałyśmy wojownikom Fae, czego się dowiedziałyśmy podczas bardzo długich godzin w bibliotece. Wszelkie rewelacje przyćmiło jednak ogłoszenie Emmy i Rowana o planowanym małżeństwie. Planowanym to może za dużo powiedziane…

Rzuciłam się Emmie na szyję, żeby jej pogratulować. Z trudem powstrzymywałam łzy wzruszenia, jednak miałam coś jeszcze do powiedzenia Rowanowi.

– Mam nadzieję, że nie będziesz pierwszym elfem ze swojego rodu, który nie dożyje sędziwego wieku 400 lat – szepnęłam mu do ucha.

– Przecież już mam 300…

– No i byłoby szkoda, żeby to był twój rekord, bo jeśli złamiesz jej serce, to cię po prostu znajdę, usmażę i zjem – powiedziałam zupełnie poważnie, ale książę Fae tylko się roześmiał i złożył na moim policzku siarczysty pocałunek.

– Zaczynam cię lubić – poklepał mnie po ramieniu, a po chwili jego przyjaciele (wszyscy oprócz obrażonego Luciana) rzucili się mu gratulować i przekrzykiwać się planami na wieczór kawalerski.

– Corv się chyba popłacze jak się dowie – szepnął Draco.

– Niech się nie zesra – bruknęłam.

– W sumie racja – mężczyzna wzruszył ramionami. Miał coś jeszcze powiedzieć, kiedy stanął między nami Jarel.

– Nigdy jeszcze, a znam Rowana ponad dwieście lat, nie widziałem, żeby się tak szczerzył.

– Zazdrościsz! – odpowiedział Rowan, kierując się do wyjścia i ciągnąc za sobą Emmę.

W sali zostałam tylko ja, Draco i Jarel. Zastanawiałam się, czy to tylko ja się czuję jakbym grała w kiepskiej komedii. Sytuację uratowało pojawienie się Serona. Jego długie, czarne włosy wzbudziły we mnie pokłady zazdrości.

– Czy to prawda? – zwrócił się do Jarela, kłaniając nam się uprzejmie na powitanie.

– Co konkretnie?

– Że książę się żeni z wiedźmą.

– Prawda – odpowiedział krótko Jarel, unikając patrzenia w oczy kuzynowi Rowana. Stał sztywno, a ja zauważyłam, że drgają mięśnie jego żuchwy. Ewidentnie zaciskał zęby.

– To jakiś problem? – starałam się brzmieć możliwie najuprzejmiej, ale w myślach już gotowałam się do walki.

– Problem? – Seron powoli oderwał wzrok od twarzy Jarela i spojrzał na mnie. Uśmiechnął się szeroko, sprawiając, że jego piękna, delikatna twarz pojaśniała. – Wręcz przeciwnie.

Było w tym uśmiechu coś niepokojącego.

– Co masz na myśli?

– Po prostu cieszę się, że Fae stają się coraz bardziej otwarci. A ty, Jarel? – położył mu dłoń na ramieniu. Wojownik spojrzał na rękę Serona. Draco poruszył się niespokojnie, jakby nagle przebywanie w tym towarzystwie sprawiało mu fizyczny dyskomfort.

– My musimy już iść – skinął na mnie głową. Pożegnałam się z Fae, zostawiając ich samych.

– O co chodzi? – spojrzałam na Draco, kiedy byliśmy już dostatecznie daleko, żeby nikt nie mógł nas podsłuchać.

– Myślę, że oni powinni się sami dogadać – uśmiechnął się lekko.

– Znasz Serona?

– Znam ich tak samo jak ty, Hermiono.

„Mam nadzieję, że nie wszystkich” – przemknęło mi przez myśl.

– Wzięłaś belladonnę? – zapytał nagle, opierając się plecami o barierkę krużganku.

Pokiwałam głową.

– Dużo?

– Połowę?

– Łyżki?

– Fiolki.

– Czyli mogłaś tu umrzeć i nikt by nie wiedział…

– Byłam optymistką – uśmiechnęłam się, przechylając przez barierkę, żeby przyjrzeć się pęczniejącemu księżycowi.

– Nie wiem, czy użyłbym dokładnie tych samych słów.

– Jeśli nie uda nam się ogarnąć tej koniunkcji, to i tak nie będzie miało znaczenia – powiedziałam to w końcu na głos. – Chodź – zaprosiłam mężczyznę do wnętrza mojej komnaty. Wyszliśmy na kamienny balkon znajdujący się po drugiej stronie i w milczeniu patrzyliśmy w gwiazdy.

– Boisz się? – zapytałam.

– A co to zmienia. Rzeczy się wydarzą tak czy siak. – wzruszył ramionami. Długie włosy związał w kok na czubku głowy. Nie przywykłam do tego wizerunku, tak różnego od tego, który pamiętam ze szkoły. Usiadłam na kamiennej posadzce i objęłam ramionami kolana.

– Boję się, że wszyscy umrzemy albo jeszcze gorzej – powiedziałam w końcu i rozpłakałam się. – Emma dopiero się zaręczyła i pozbierała po Corveuszu. Zaczyna całkiem nowe życie. A może za kilka tygodni w ogóle nie będzie miało znaczenia, czy Rowan obejmie tron, czy nie. – Łzy płynęły mi po policzkach, drżały mi wargi i zupełnie nie umiałam tego powstrzymać.

– Hej, no ale… – Draco klęknął obok mnie. – Ale przecież znajdziemy te atrefakty. Ukręcimy demonom głowy – położył ciężką dłoń na moim ramieniu.

Strach mnie sparaliżował. Przed oczami miałam płonące potwory wypełzające z czeluści.

– Jeszcze zdążysz zrobić dużo różnych głupot – przytulił mnie do szerokiej piersi. Jego serce biło spokojnie i głośno. Na tyle, żeby zagłuszyć piekielne okrzyki, łzy, żal i strach. Skupiłam się na tym rytmie i powoli udało mi się opanować atak paniki. Draco przyglądał mi się zaniepokojony.

– Skup się na tym co jest. To co przyjdzie i tak przyjdzie – głaskał mnie po włosach.

Znana melodia pojawiła się znikąd. Pomieszczenie wypełniła powolna melodia, ta sama, której słuchałam niedawno w moim gabinecie. Draco rozpalił ogień w kominku i wyciągnął się w poprzek mojego łóżka, kładąc sobie poduszkę pod głowę. Sięgnął po książkę, leżącą na nocnym stoliku i zaczął ją czytać, jak gdyby nigdy nic.

Ogarnęło mnie uczucie błogości. Poczułam się jak w domu. Owinęłam się szlafrokiem i przysiadłam na łóżku.

– Znasz elficki?

– Trochę – zmarszczył brwi i zagłębił się w tekście. Położyłam się obok niego i tłumaczyliśmy kolejne fragmenty legendy o powstaniu Fae. Chociaż Draco znaczenie lepiej rozumiał elficki niż ja i Emma – nie zdołaliśmy dowiedzieć się niczego nowego.

Informacje o aniversum

Jedyna taka macocha w blogosferze.
Ten wpis został opublikowany w kategorii 2017. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz