Switch to black

Po Ceremonii Przydziału usiadłam przy stole Gryffindoru między Harrym a Nevilem. Rozejrzałam się dookoła.
– Gdzie Emma i Ron? -zapytałam przyjaciół, a Harry, Ginny i Nevile parsknęli śmiechem.
– McGonagall kazała im zająć się bagażami – rżała ze śmiechu Ginny. – Więc Ron wezwał skrzaty, żeby się tym zajęły, a Emma była oburzona i rzuciła na bagaże zaklęcie, które miało je przetransportować. No i bagaże zaczęły wbiegać po schodach, aż w końcu któryś kufer się potknął i wszędzie zaczęły latać szaty i książki i teraz klatka schodowa jest opanowana przez biegające we wszystkich kierunkach ciuchy. Emma jest wściekła!
– Przynajmniej  była, gdy ostatni raz ją widzieliśmy…- dopowiedział Harry. Zanim dowiedziałam się, jak skończyła się walka z setkami kufrów, dyrektorka wstała  i przedstawiła nam nowych nauczycieli. Byłam zbyt zajęta rozmową z Ginny, żeby słuchać co ma do powiedzenia. Po chwili do środka wpadła potargana Emma, a za nią zwijający się ze śmiechu Ron. Przyjaciółka przygryzła wargę i usiadła na swoim miejscu.


– To trudniejsze niż myślałam – odgarnęła włosy z twarzy. Ron usiadł obok niej i rzucił się na jedzenie.

Kiedy skończyła się uczta, a pierwszoroczni byli zbyt najedzeni, żeby brykać po schodach, zaprowadziliśmy ich do pokojów wspólnych. Przechodząc przez przejście za portretem Grubej Damy poczułam ukłucie w sercu – to mój ostatni rok w Hogwarcie. Emma  padła na kanapę przed kominkiem i wyciągnęła się na niej leniwie.

– Umieram! – oznajmiła łamiącym się głosem.
– Nie jęcz, jest jeszcze łazienka prefektów! – pocieszył ją Ron, głaszcząc się po brzuchu i zapadając się w swój ulubiony fotel.
– Właśnie! Łazienka – zerwałam się na równe nogi i ruszyłam w kierunku wyjścia. Marzyłam o zanurzeniu się w gęstej pianie o zapachu mięty. Tym bardziej, że czekało mnie dzisiaj jeszcze patrolowanie korytarzy w towarzystwie Draco.

Dobrnęłam do pomnika Borysa Szalonego i poinformowałam klamkę, że znam hasło (Sosnowe odświeżenie) i weszłam do środka. Byłam tak zmęczona, że nie zdziwiła mnie mokra posadzka. Za to bardzo zdziwiło mnie, gdy się pośliznęłam i wpadłam prosto do basenu z ciepłą wodą. Jakieś ręce wyciągnęły mnie na brzeg. Przetarłam dłońmi oczy i z rozmazanej plamy wyłonił się młody mężczyzna, który przyglądał mi się z mieszaniną troski i strachu.

– Żyjesz Granger? – poklepał mnie po policzku.
– Żyję – burknęłam i przyjrzałam mu się uważniej. Spojrzałam mu w oczy. Skądś go znałam, ale zupełnie nie mogłam sobie przypomnieć skąd. W końcu założyłam, że jest on po prostu uczniem.
– Co robisz w Łazience Prefektów? – zapytałam, omiotłam go spojrzeniem i zdębiałam. Chłopak był kompletnie nagi. Zaczerwieniłam się, aż  zapłonęły mi policzki. Chyba to dostrzegł, bo wyskoczył (O matko!) z basenu i owinął się ręcznikiem.
– Pamiętałem hasło… a co Ty tu robisz? – zdziwił się.
– Jestem prefektem naczelnym i chciałam się wykąpać.
– No tak, po co miałabyś tu przychodzić. Śmiało więc – uśmiechnął się wesoło i gestem zachęcił mnie do wejścia do środka.
– Bardzo śmieszne… -odgarnęłam nerwowo włosy za uszy. Chłopak machnięciem różdżki opróżnił basen i ubrał się w szatę.
– Miłej kąpieli, Hermiono – zachichotał i zniknął za drzwiami.

Do Pokoju Wspólnego wróciłam tylko, żeby przebrać się w suche szaty. Ron grał z Ginny w Eksplodującego Durnia, Harry drzemał w fotelu a Emma właśnie zbiegała po spiralnych schodach.

– A co ty tak wyglądasz, jakbyś zobaczyła ducha? – zagadnęła mnie, gdy się mijałyśmy.  Już miałam jej wyjaśnić, że to nie duch wywołał u mnie takie wypieki, ale zegar wybił jedenastą i musiałam za chwilę znaleźć się w Wielkim Holu, żeby stamtąd rozpocząć wędrówkę po zamku.
– Spóźniłaś się – przywitał mnie Malfoy. Przed nami dwie godziny naprawdę szampańskiej zabawy… W milczeniu przemierzaliśmy korytarze i korytarzyki. Po pewnym czasie nawet przestało mi przeszkadzać, że nie mamy o czym rozmawiać. O pierwszej rozstaliśmy się u szczytu schodów w Wielkim Holu. Skrajnie zmęczona powlokłam się do łóżka.
– Zaspałyśmy! Wstawaj! – jakieś straszne skrzeki wdarły się do mojego snu o malinowych piankach. – Słyszysz?! – te same skrzeki ściągnęły ze mnie kołdrę i zrobiło mi się strasznie zimno w stopy. Otworzyłam jedno oko, niechętnie rozstając się z piankami. Emma w pośpiechu zapinała szatę i wrzucała rzeczy do torby. Po chwili rzuciła we mnie czymś ciężkim. Podręcznik do Obrony. W tym roku czekają nas OWTMy… Nie mogę się doczekać! Kiedy powoli do mojego piankowego umysłu dotarła informacja, że właśnie zaspałam na zajęcia, wystrzeliłam z łóżka jak strzała. Gdy przed wyjściem spojrzałam na siebie w lustrze, mogłam tylko pokręcić głową. Roztrzepane włosy sterczały mi we wszystkie strony i nie pomogło związywanie ich ani krawatem ani wpinanie spinek. Chaos nieogarnięty. Gdy dobiegłyśmy na trzecie piętro, okazało się, że lekcja jeszcze się nie zaczęła, a uczniowie dopiero powoli przychodzili ze śniadania. Posłałam Emmie gniewne spojrzenie.
– Pozbawiłaś mnie śniadania. – mruknęłam nadąsana.
– Ciesz się, że nie pozbawiłam cię wiedzy. O! Cześć Corv! – Emma uśmiechnęła się najpromienniejszym ze swoich uśmiechów, do kogoś, kto stał za mną. Odwróciłam się i policzki zapłonęły mi żywym ogniem.  Przede mną w czarnej szacie stał gość, którego wczoraj mogłam obejrzeć bardzo… baaaardzo dokładnie.
– Cześć Emmo. Czeeeść Hermiono – puścił mi oczko i uśmiechnął się porozumiewawczo.
– Co tu robisz? Przyszedłeś na obronę? – zagadnęła go Emma.
– No… właściwie to tak.
– Nie masz z nami szans, kolego – wyszczerzyła się bezczelnie.
– Nawet nie śmiem próbować. Mam swoje zasady: nigdy nie konkurować z pięknymi kobietami – uśmiechnął się ujmująco, a ja zaczerwieniłam się jeszcze bardziej. Rozmowa robiła się coraz bardziej pokręcona, a Emma zaczęła powoli bawić się końcówką swojego warkocza, a  to zwykle oznaczało kłopoty.
– No dobra, ale gdzie jest nauczyciel? Już dziesięć minut spóźnienia! – zerknęła w końcu na zegarek.
– O rany! Faktycznie – zdziwił się Corveusz. – Przepraszam i zapraszam! – przecisnął się między uczniami i wielkim kluczem otworzył drzwi do klasy. Spojrzałyśmy na siebie z Emmą i nie bardzo wiedziałyśmy co zrobić. Powoli ruszyłyśmy do środka. Usiadłyśmy na samym końcu sali i zsunęłyśmy się na krzesłach prawie pod stół. Przed nami Harry i Ron wiercili się wyciągając  pergaminy i książki, więc byłyśmy schowane i bezpieczne.
– Witam wszystkich w nowym roku szkolnym. Nazywam się Corveusz Switch i część z was już mnie poznała. – uśmiechnął się wesoło. – Jestem młodszym aurorem i w tym roku będę prowadził z wami lekcje Obrony Przed Czarną Magią. Panie z końca zapraszam do pierwszej ławki – powiedział w naszą stronę. Wszyscy odwrócili się, żeby na nas spojrzeć.

Idąc przez salę miałam wrażenie, że każdy już wie, że widziałam nago nowego profesora, a Emma przed chwilą flirtowała z nim jak wściekła.  No to niezły początek!

Informacje o aniversum

Jedyna taka macocha w blogosferze.
Ten wpis został opublikowany w kategorii Moon Stone. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Jedna odpowiedź na „Switch to black

  1. Eos (Hoshi) pisze:

    Kocham Cię, Siostra! :D

Dodaj komentarz